Grzegorz Skwarczyński będzie musiał uiścić największą w historii miasta grzywnę za zniszczenie drzewa. Urząd Miejski wyliczył, że radny musi zapłacić 630 tysięcy złotych. Mężczyzna będzie odwoływał się od decyzji.
Sprawa jesionu na placu Małgorzatki w Radomiu, który należy do Grzegorza Skwarczyńskiego, ciągnie się już od dwóch lat. Wiosną 2004 roku, kiedy plac wykładano kostką brukową, drzewo nie zazieleniło się. Wydział Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego został powiadomiony o tym przez wojewódzkiego konserwatora przyrody. Prezydent Zdzisław Marcinkowski poprosił wtedy Centrum Chirurgii i Pielęgnacji Drzew w Warszawie o przygotowanie ekspertyzy. Zdaniem biegłych, drzewo uschło, bo podczas prac ziemnych została uszkodzona jego bryła korzeniowa. Radny informował magistrat, że jesion był uderzony przez piorun i że przez dziurę w koronie do jego wnętrza leje się woda. Decyzja Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego była jednak jednoznaczna. Radny musi zapłacić aż 630 tysięcy złotych.
- Urząd jest tylko wykonawcą prawa, które nakłada na obywateli Unia Europejska - mówi Ryszarda Kitowska, rzecznik prasowy prezydenta miasta. - Wysokość kary oblicza się według ściśle określonych reguł. Nie ma mowy o żadnej uznaniowości.
Zdaniem radnego, ktoś chce przejąć należący do niego plac.
- Ktoś ma apetyt na tę działkę - mówi. - Oczywiście na razie nie potrafię tego udowodnić, ale to jedyne sensowne wytłumaczenie tego, co się dzieje. Moje argumenty nie były w ogóle brane pod uwagę. W promieniu siedmiu metrów od drzewa nie były wykonywane żadne prace, wymieniliśmy tylko kostkę. Jakim cudem mogły zostać uszkodzone korzenie?
Skwarczyński zapowiada, że powoła niezależnego eksperta, który ponownie przebada drzewo.
- Nie dostałem jeszcze oficjalnego pisma z Urzędu Miejskiego, o karze dowiedziałem się od dziennikarzy - dodaje. - Będę jednak odwoływał się od decyzji Wydziału Ochrony Środowiska do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
To spisek
Grzegorz Skwarczyński: - To spisek. Ktoś ma apetyt na moją działkę. Oczywiście na razie nie potrafię tego udowodnić, ale to jedyne sensowne wytłumaczenie tego, co się dzieje. Moje argumenty nie były w ogóle brane pod uwagę. W promieniu siedmiu metrów od drzewa nie były wykonywane żadne prace, wymieniliśmy tylko kostkę. Jakim cudem mogły zostać uszkodzone korzenie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?