Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bomba ekologiczna w Kaliszu. Tony groźnych odpadów. [ZDJĘCIA, FILM]

Andrzej Kurzyński
Strażacy wspólnie z przedstawicielami Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska weszli w piątek do magazynu przy ulicy Wrocławskiej w Kaliszu, gdzie od dawna składowane są chemikalia. Materiały mogą być niebezpieczne dla zdrowia.

Składowisko od dawna budziło wiele wątpliwości. W magazynie znajdują się pojemniki z farbami, lakierami, rozpuszczalnikami, odpadami przemysłowymi i innymi niebezpiecznymi substancjami. Zgromadzono je w magazynie o powierzchni ponad 900 metrów kwadratowych. Wszystko zastawione jest beczkami na kilka metrów w górę. W lipcu ubiegłego roku w magazynie interweniowała tutaj straż pożarna. Nad okolicą unosiła się intensywna woń rozpuszczalnika. Już wtedy nie było kogo pociągnąć do odpowiedzialności, bo właściciel firmy, która miała się zajmować utylizacją niebezpiecznych materiałów zapadł się pod ziemię. Nie wiadomo, czy miał w ogóle zamiar cokolwiek utylizować...

Zgodę na gromadzenie i utylizowanie wydał samorząd Kalisza. Kiedy jednak okazało się, że działalność odbywa się niezgodnie z przepisami, pozwolenia zostały cofnięte. Został natomiast wielki problem. Według okolicznych mieszkańców, to tykająca bomba. Znajdujące wewnątrz beczki nie są opisane. Nie wiadomo co tak do końca w nich jest.

W piątek do budynku weszli strażacy. Na miejsce przyjechała m.in. specjalistyczna grupa ratownictwa chemicznego z Ostrowa Wielkopolskiego, wyposażona w aparaturę umożliwiającą pomiar ewentualnego skażenia.

Śledztwo w sprawie składowiska prowadzi Prokuratura Rejonowa w Kaliszu. W maju bieżącego roku zostało ono jednak zawieszone, bo nie było wiadomo, gdzie przebywa najemca magazynu. Kilka dni temu zgłosił się ona jednak do prokuratury, gdzie został przesłuchany i usłyszał zarzuty.

- Mężczyźnie, mieszkańcowi Poznania zarzucono, że na terenie magazynu w Kaliszu wbrew przepisom składował około 3000 ton odpadów niebezpiecznych - mówi Janusz Walczak, zastępca prokuratora okręgowego w Ostrowie Wielkopolskim.

Śledczy znali bowiem, że poznaniak złamał artykuł 183 Kodeksu karnego, który mówi, że "kto wbrew przepisom składuje, usuwa, przetwarza, dokonuje odzysku, unieszkodliwia albo transportuje odpady lub substancje w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach,podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".

Na tym jednak nie koniec. Mężczyzna usłyszał również drugi zarzut. W listopadzie ubiegłego roku udaremnił on przedstawicielom inspektoratu ochrony środowiska przeprowadzenie kontroli magazynu, a tym samym złamał artykuł 222 Kodeksu karnego, zgodnie z którym "kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.

Jak się dowiedzieliśmy, mężczyzna złożył w prokuraturze wyjaśnienia. Śledczy, zasłaniając się dobrem postępowania, nie zdradzają jak na razie ich szczegółów. Mężczyzna został oddany pod dozór policji.

W trakcie śledztwa był powołany biegły z zakresu ochrony środowiska, ale nie jest wykluczone, że będą powołani kolejni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski