Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takie były zasady dobrego wychowania pół wieku temu

Elżbieta Bielewicz
Rozluźniły się nasze obyczaje, a wpajane przed laty zasady savoir vivre odchodzą w zapomnienie To, co kiedyś było normą i uchodziło za przejaw dobrego wychowania, dziś może nawet śmieszyć.

Savoir vivre, bon ton, kindersztuba, dobre wychowanie - na tym znamy się wszyscy, przynajmniej teoretycznie, bo już z praktyką może być różnie. Ale nie ma powodu do zmartwień. Nawet jeśli nas w domu nie nauczą, to można się wspomóc literaturą.

Już w czasach głębokiego PRL-u dbano o to, by obywatel był czysty, schludny i umiał się zachować. Nagminnie wydawano więc różnego rodzaju poradniki o tym, jak zachować się przy stole, w sklepie, restauracji. I choć wiele z tych porad dziś nas jedynie śmieszy, to pewnie znajdą się i takie, z których warto skorzystać.

Oto w książce ,, ABC dobrego wychowania” wydanej w 1969 roku czytamy na przykład, że myć się trzeba codziennie, a ,,człowiek, który nauczył się dbać o schludność osobistą zaczyna dbać o czystość gdziekolwiek się zjawi. I co ważne, ,,czystą osobę razi nieład w magazynie - okazja do mana i nadużyć - razi wreszcie nieuczciwość”. Idąc tym tropem czysty człowiek, to uczciwy człowiek. I choćby z tego powodu warto myć całe ciało. Ale już włosy niekoniecznie, bo- jak radzi autorka wspomnianej wyżej publikacji- wystarczy je umyć co najmniej raz na 7 - 10 dni. Na szczęście elegantki, które się do tych rad stosowały nie chodziły z tłustymi strąkami, bo radzono im także codzienne szczotkowanie fryzur.

Obywatel PRL musiał też ,,ubierać się czysto i świeżo”, pamiętając, że ,,różnica między ubraniem ,,od święta”: a ,,na co dzień” może polegać jedynie na tym, że w dniu uroczystym nosimy rzeczy nowsze i kosztowniejsze”. Kiedy już przysłowiowy Kowalski porządnie się ubrał i umył, zwykle myślał o jedzeniu.

Nasza autorka zastrzega jednak, że obżarstwo i łakomstwo nie jest w żadnym razie oznaką dobrego wychowania. A ładnego konsumowania trzeba się uczyć od dziecka. I tu dla przypomnienia: ,,ryb nie jada się nożem, drób należy jeść zawsze widelcem i nożem, wszelkiego rodzaju kluski kraje się widelcem, tak jak i jarzyny”. Po jedzeniu naturalną koleją rzeczy była wizyta w ubikacji. I na tę okoliczność znajdujemy radę, a mianowicie taką, by miejsce to pozostawić po sobie w idealnym porządku. Przy okazji dowiadujemy się też, że ,,na turystach zwiedzających Francję , a zwłaszcza Paryż, niemiłe wrażenie wywierały brzydkie i niedyskretne pisuary” natomiast ,,w Związku Radzieckim w ubikacjach publicznych wprowadzono udogodnienie godne naśladowania. Toalety są nie tylko wyposażone w papier higieniczny, ale ponadto w papier wycięty w kształcie deski klozetowej, dzięki temu klient kładzie na desce ów papier i siada bez obaw natury higienicznej”. I tak oto nawet w tak g... kwestii znaleziono wtedy argument na wyższość komunizmu nad kapitalizmem. Ale wyjdźmy z toalety. Tylko ostrożnie, bo i na tę czynność są porady.

Oto ,,nie należy rozstawiać kolan przy chodzeniu. Gdy nagle się zatrzymamy, stopy powinny się złączyć. Ramiona i ręce nie mogą być tak rozhuśtane, że potrącają przechodniów, ani też zwisać bezwładnie, jakby były osobno przyczepione”. No i ważna jest elegancja!

Dlaczego? Bo ,,nikt nie kocha męża drepczącego po mieszkaniu w wyświechtanym szlafroku” ani ,,żony, która krząta się w starej sukni wieczorowej, zniszczonej i brudnej”. Pewnie rzeczywiście lepiej nie dopuszczać do podobnych sytuacji, bo okazuje się, że w ,,takich warunkach małżonkowie szukają wrażeń poza domem”. A jak wiadomo, mocnych wrażeń lepiej nie szukać, ale za to z domu czasem wyjść trzeba, pamiętając jednak, że ,,dobrze wychowany człowiek, idąc chodnikiem zachowuje się tak, aby nie zwracać na siebie uwagi. Nie krzyczy, nie rozmawia zbyt głośno, unika sprzeczek, nie chichocze tak, aby zdumieni przechodnie przystawali”. Bywa jednak, że idąc spokojnie chodnikiem spotkamy znajomych i witając się podajemy rękę.I cóż się dowiadujemy na temat tego gestu?

Oto ,,...zwyczaj ten bardzo rozpowszechniony u nas niezbyt jest popularny w krajach anglosaskich. Datuje się od wczesnego średniowiecza. Otwarta prawica, bez ukrytej w niej broni, oznaczała wtedy pokojowe zamiary obu stron”. Dziś to gest sympatii, chociaż np. ręki wilgotnej lepiej nie podawać, bo nawet największa sympatia nie rekompensuje niemiłego wrażenia. Z kolei zbyt energiczny uścisk sprawia ból, za słaby jest nieprzyjemny. A podanie paru palców jest niedopuszczalne! A jak całować panie w rękę?

Już w latach 60. wiedziano, że lepiej tego nie robić i pozostawić ten gest dla osób szczególnie bliskich. Znajomym i koleżankom wystarczy podać rękę. A jeśli już panowie mają ochotę na ,,cmoknonsens” to trzeba zrobić to grzecznie. Mężczyzna ,,powinien się nachylić, a kobieta jedynie nieco unieść dłoń”. I w żadnym razie nie należy szarpać damskiej ręki, czy ciągnąć jej w górę!

Na szczęście w wielu sytuacjach zamiast podania ręki wystarczy ukłon. Stosowny także na zakończenie rozmowy np. takiej jak ta - z Czytelnikami. Tak więc kłaniam się grzecznie. I na koniec: ,,Dobrze wychowany człowiek stara się nie robić przykrości innym swoim sposobem bycia”. I tego się trzymajmy!

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski