Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strach padł na ludzi. W ich wsi grasuje podpalacz?

Elżbieta Bielewicz
Tylko w sierpniu strażacy kilkanaście razy interweniowali w Saczynie w gminie Godziesze Wielkie. Wzywani byli też cztery razy w minioną niedzielę i poniedziałek.

Mieszkańcy Saczyna w gminie Godziesze nie czują się bezpiecznie. Od sierpnia co i rusz w ich miejscowości wybuchają pożary. Na razie małe, ale częstotliwość, z jaką wzywane są jednostki straży pożarnych, może sugerować, że to nie tylko nieszczęśliwe zrządzenie losu. Od jakiegoś czasu we wsi mówi się nawet o podpalaczu, ale jak dotąd nikt nikogo za rękę nie złapał.

- Dotychczas na terenie gminy Godziesze zanotowaliśmy 26 pożarów - mówi Grzegorz Kuświk z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Kaliszu. - W samym Saczynie było ich 16 z tego 2 w maju a reszta w sierpniu i październiku. W niedzielę, 4 października, straż interweniowała tam dwa razy i także dwa razy w poniedziałek, 5 października. Płonęło poszycie leśne i las. Starty nie były duże, bowiem ogień nie zdążył się rozprzestrzenić.

Przed sklepem w Saczynie rozmawiam z kilkoma przypadkowo spotkanymi osobami. Ludzie nie bardzo chcą się wypowiadać na temat pożarów. Co chwilę ktoś jednak wtrąca kilka słów o podpalaczu, ale zaraz też dodaje, że dowodów na to nie ma. No cóż, każdy ma tu jakiś dom i dobytek, to i nikt nie chce za bardzo ryzykować. Lepiej więc skupić się jedynie na faktach.

- Przyjeżdżają do nas głównie jednostki z pobliskich Godziesz, ale i z Kalisza. Był nawet taki dzień, że straż trzy razy jeździła. Ci z Godziesz to już nawet samochodu nie chowali, bo w każdej chwili spodziewali się kolejnego wezwania - mówi jeden z mężczyzn. - W ostatnią niedzielę to straż tu jeździła dwa razy w ciągu dnia. To było wtedy, gdy był ten wyścig kolarski...

W każdym przypadku ogień zauważano w lasach, albo raczej na ich obrzeżach. Na szczęście, jak dotąd, udało się w porę zatrzymać żywioł i nie doszło do dużych strat. Jednemu z gospodarzy spłonęło też trochę żyta, które rosło przy lesie.

Jakby jednak nie patrzeć, to mieszkańcy mogą mówić o sporym szczęściu. Zważywszy na suszę i tropikalne temperatury, w letnich miesiącach mogło być przecież bardzo groźnie. Tym bardziej że zwykle miejsca pożarów dzieli od najbliższych zabudowań kilkaset metrów.

Przez ostatnie tygodnie sprawą zajmowała się także policja, ale nie ma dowodów na to, by pożary w Saczynie były rzeczywiście dziełem podpalacza.

- Pożarami w Saczynie i pobliskim Stobnie zajmowali się policjanci z komisariatu w Opatówku - mówi Anna Jaworska - Wojnicz, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. - Z informacji jakie nam przekazano w kilku przypadkach postępowania zostały zakończone i nie wykazano, by doszło do podpaleń, a więc nie było cech przestępstwa. Nadal jednak interesujemy się tymi zdarzeniami.

Czy kilkanaście pożarów ściółki i lasów w Saczynie to przypadek? Być może, ale fakt, że dzień po dniu dwukrotnie dochodzi do zaprószenia ognia w tej samej miejscowości może zastanawiać. Trudno się więc dziwić, że mieszkańcy coraz częściej mówią o podpalaczu i drżą, czy pewnego dnia nie zapłonie jakiś dom.

W ubiegłym roku podobne zdarzenia miały miejsce w Szałem w gminie Opatówek. Tam też na przestrzeni kilku miesięcy coś się paliło. Na szczęście podpalacza w końcu zatrzymano i stanął przed sądem.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski